Dawno już nie pisałam nic od siebie.

Mam na imię Kamila. Mam 23 lata. W przyszłym roku kończę studia. Czuję, że dużo rzeczy mi się w życiu udało. Czuję, że całe życie miałam ogromne wsparcie mojej rodziny, zwłaszcza mamy. Urodę mam przeciętną. Figurę mam niezłą, chociaż ostatnio moja waga niebezpiecznie się waha, a wiem, że wyglądam lepiej, gdy mam chociaż kilka kilogramów mniej. Wypadają mi włosy. Choruję na chorobę Leśniowskiego - Crohna, chociaż wydaje mi się, że nikt, prócz mnie i mojej mamy, się tą chorobą nie przejmuje. 

Ma to sens, każdy choruje na swoje choroby.

Od kilku tygodni czuję się źle. Chcę rozstać się z mężczyzną, z którym jestem od siedmiu lat, przy czym dopiero pół roku „legalnie”. I to nie było dobre pół roku.
Chcę, żeby ktoś mnie przytulił. Jęczę i jęczę. Nie chcę tylko, żeby było tak, jak jest teraz. Nie umiem ubrać tego w słowa. Cierpię bardziej z powodu tego, że w moim mieszkaniu coś nawala, niż z powodu kolejnej kłótni. 
Mam anemię i nie chcę brać żelaza tylko dlatego, że bez leków jestem ciągle zmęczona i mogę ciągle spać. Nie muszę zastanawiać się, czy powinnam się odezwać, czy powinnam być inna. Czy wyrzucić te siedem lat do kosza. 
Jestem zmęczona i nie jestem. Przede mną świetne rzeczy. W lutym tego roku lecę do Rio. (Sama. Z rodziną. Tylko). Niewiele wydarza się razem, a jeśli się wydarza, wydarza się w ciszy lub w zniechęceniu. 
Chciałabym wiedzieć co robić.
Chciałabym wiedzieć czy 

fuck you


czy 


nie ma fal


czy mam przepraszać, czy mamy spróbować jeszcze raz. 



Czy