Katarzyna


-Kocham cię.
-Ja też cię kocham.
-Kogo?
-Ciebie, Katarzyno.

 Czytam 'Zapach cedru' po raz czternastotysięczny i wciąż się wzruszam. Dopiero teraz 'docieram' do niektórych postaci. Do postaci Katarzyny, która śpiewała tak pięknie, że Bóg zapragnął wziąć ją do swojego anielskiego chóru.
A jednak wydaje mi się, że pewne rzeczy, których doświadcza Katarzyna, są przedstawione w sposób, w jaki można je sobie wyobrażać, a nie tak, jak one rzeczywiście wyglądają.



Hm. Właściwie taki opis pasuje do taniego romansu...
Możliwe, że to jest tani romans.




Magiczne funkcje języka.