-Nieważne, kim jest ten drugi, byleby
tylko był.
Trzyma
mnie ta książka. Trzyma i nie puszcza.
Wszystko
w tej krótkiej opowieści zgadza się z życiem; zgadza się tak bardzo, że zaczynam
wątpić w to, czy John Steinbek był człowiekiem. Właściwie wydaje mi się, że to
on ustalał reguły rządzące ludźmi i ich światem: zna je w takim stopniu i
sprawia wrażenie tak na nie obojętnego, jak gdyby był co najmniej Stwórcą.
Opowiedz mi jeszcze o moim marzeniu.
Chciałabym uwolnić tyle myśli, ale napiszę tylko o jednym, króciutkim wątku: o kobiecie.
Wszyscy chcą budować sobie raj. Ona też. Wszyscy są samotni. Ona też.
Ale
tylko ona jest dziwką. Tylko jej pragnienia są złe. Tylko ona może przynieść
kłopoty.
Biedne,
mądre kobiety, głupie w potrzebach. Czegokolwiek potrzebujesz, nie dostaniesz
tego; przynosisz kłopoty, kiedy jesteś niezupełnie szczęśliwa. Sprowadzasz na
mężczyznę nieszczęścia od momentu, w którym przestałaś byś żebrem.
Głupotki, głupotki.